Julia, kim jestem i za co kocham teatr? Pierwsze pytanie nie takie proste… Jestem jaka jestem, chyba każdy się ze mną zgodzi, że nie jest łatwo pisać o sobie (wyłączając zakochanych w swym odbiciu). A teatr kocham przede wszystkim za swoją niepowtarzalność. Za całość jaką tworzy ‘tu i teraz’ widownia wraz z aktorami, każdy spektakl jest unikatowy w pewnym sensie, nigdy nie będzie dokładnie taki sam . Jest to ten rodzaj energii, której do tej pory nigdzie indziej nie udało mi się poczuć. Zaś uczucia te sprawiają, że ciągle ‘chcę tam wracać.’ To jakbyś mógł w mikroskali przeżyć życie kogoś zupełnie innego. Całym swoim sercem uwielbiam C.G. Junga, przedstawiciela psychologii głębi, teatr daje mi tę niesamowitą możliwość spotkania się ze swoim Cieniem, Animusem, Animą, Wielką Matką, you name it.
No dobrze, to o teatrze, coś może jednak napiszę o sobie (patrząc w lustro)… Lubię chodzić boso, szczególnie po trawie, skąpanej w porannej rosie. Lubię ciszę (kto protestuje, znaczy, że mnie dobrze jeszcze nie poznał), lubię ciszę w pustym teatrze przed próbą czy spektaklem. Naprawdę mam wtedy poczucie wszechobecnego ‘ducha’ sceny. Lubię szachy, i to jak dużo mnie uczą i jak często mogę się dzięki nimi zaskoczyć. Kiedy rozpoczyna się partia, zapominam o wszystkim innym, liczy się tylko obrona mojego królestwa i mat króla przeciwnika. (jak przegrywam to zdarza mi się krzyczeć i …) Podziwiam Szachistów, którzy z dokładnością kalkulatora potrafią przewidzieć konsekwencje każdego ruchu, co za tym idzie, wykorzystać je. Ja nigdy nie byłam orłem z Królowej Nauk i pewnie taka umrę. Szachy to gra błędów, trochę jak życie… Ogromnie się cieszę z możliwości współpracy z osobami kreatywnymi, twórczymi i wrażliwymi. To jest moja największa siła w życiu wspaniali ludzie, którzy mnie otaczają i zatrzymują się, czasem na 5 minut a czasem na dłużej, najważniejsze to ‘ich zobaczyć’ i przywitać się. Cześć!